niedziela, 13 marca 2016

Nasz pierwszy trening agility


10 marca w towarzystwie Eli i Gany ruszyłyśmy z Luną na nasz pierwszy prawdziwy trening agility.
Miejsce które wybrałyśmy, to nowo otwarte (pierwsze w Polsce) halowe centrum szkolenia psów. Znajduje się ono tylko 80km od naszej mieściny, więc pomyślałam że to znak aby w końcu spróbować szkolenia pod okiem kogoś doświadczonego. Do tej pory profesjonalnym okiem na nasze poczynania nikt jeszcze nie spoglądał. Zazwyczaj najbardziej problemowy był dla mnie dojazd gdziekolwiek, ponieważ w najbliższej okolicy ciężko o dobre psie centra. Najbliżej mamy do Wrocławia, ale to i tak prawie 100km. Luna nie bardzo lubi jazdę autem i jakoś nie miałam odwagi jej gdzieś dalej ciągać. Jednak jakiś czas temu wyposażyłyśmy się w klatkę, która jest dla niej fajną miejscówką i miejscem wyciszenia oraz kupiłam psie feromony uspokajające (DPA), mając ogromną nadzieję, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki uspokoją psisko, które całą drogę grzecznie prześpi. Niestety, aż tak cudownie nie było. Luna dyszała tak jak zwykle, być może nieprawidłowo użyłam specyfiku i popsikałam klatkę za słabo. Była to nasza pierwsza próba z DPA, więc na razie go nie skreślam, spróbujemy następnym razem z trochę większą ilością. Koniec końców Lunka uspokoiła się dopiero po godzinie drogi, jak już praktycznie byłyśmy na miejscu, ale dobre i to.
Na miejsce zajechałyśmy prawie godzinę przed czasem, więc miałyśmy chwilę na rozgoszczenie się, zapoznanie psiaków z terenem i ogólne rozluźnienie. Luna na początku była trochę spięta ze względu na szum nagrzewnic, ale po ich wyłączeniu i chwili zabawy szarpakiem psisko fajnie się rozluźniło.
Nasz trening był wspólny z Ela i Ganą, każdy team miał po 4 wejścia. Wydawało mi się, że pół godziny to niewiele czasu, ale zdecydowanie zmieniłam zdanie. Pół godziny to bardzo dużo czasu, ale może zacznę od początku.
 Na pierwszym wejściu miałam zapoznać Lunę z tunelem. Spodziewałam się, że moje lękliwe psisko będzie się bało i trochę minie zanim ją przekonam do przejścia, ale bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Luna przebiegła przy drugiej próbie, pierwsza była spalona (jak to zwykle bywa w psio-ludzkich teamach) z mojej strony i złego przekazania informacji. Po kilku kolejnych podejściach tunel z nabiegania nie był już dla Luny problemem, więc dostałyśmy kombinację z hopkami i zmianami strony po drodze. W końcowej wersji miałyśmy do pokonania dwa tunele i pięć hopek, po drodze ze zmianą stron i ciasnym skrętem. Luna spisała się cudownie! Była taka chętna do biegania, zmotywowana i gotowa do działania. Wszystkie błędy jakie nas spotkały były z mojej strony, zdecydowanie muszę poćwiczyć swoją koordynację ruchową i podzielność uwagi, bo kilka razy przejęta pokonaniem jednej przeszkody wbiegłabym w drugą :D.
Bardzo podobała mi się forma prowadzenia, taki "indywidualny" dwuosobowo-psiowy trening pozwala na w miarę krótkie wejścia z przerwami, dzięki czemu psiak nie zdąży się znudzić, a jednak mimo to w ciągu tej godziny tych wejść jest całkiem sporo.
Ogólnie wyjazd uznaję za jak najbardziej udany- przemiła atmosfera, bardzo sympatyczna i pozytywna trenerka, więc na pewno w Dog Academy jeszcze się pokażemy.
Na sam koniec najmilszym zaskoczeniem była dla mnie droga powrotna i Luna śpiąca w klatce :)
Cały wyjazd bardzo pozytywnie nakręcił mnie do działania, wiem już nad czym musimy popracować i przede wszystkim w jaki sposób to ogarnąć. Prawda jest taka, że przede wszystkim muszę popracować nad sobą, na byciu bardziej dokładną, wyeliminowaniu chaosu i dawaniu Lunie jasnych komunikatów.
Podsumowując, mam nadzieję, że nasza przygoda z agility w końcu ruszyła z miejsca i że w najbliższym czasie będziemy miały więcej okazji do treningów poza domem :D

2 komentarze:

  1. Super, trzymam za Was kciuki, w agilitki można się nieźle wciągnąć... #potwierdzoneinfo :D A sznaucerra wymiatają! <3
    Beatka jest super osobą, więc pod jej okiem aż zazdroszczę trenować! A sama miejscówka wydaje się mega pomysłem i chciałabym tam kiedyś wpaść! :) I cieszę się, że nasza klateczka fajnie się sprawuje.
    Pozdrawiamy! :)
    Nina & Figa & Kiwi

    www.fruityteam.pl

    OdpowiedzUsuń