Sztuczki to jak dla mnie temat rzeka. Mogłabym mówić o nich godzinami, o ich zaletach, o tym jak potrafią zmienić na lepsze naszego pupila. Z tego też względu przygotowałam sztuczkowy poradnik składający się z dwóch postów.
Dlaczego magia sztuczek? Bo potrafią zdziałać cuda. Na przykładzie swojego psa i kilku innych zauważyłam, że zapewnienie psu odpowiedniej dawki stymulacji umysłowej, potrafi bardzo zmienić jego zachowanie, oczywiście na lepsze. O tym i o wielu innych aspektach sztuczek możecie przeczytać w tym i kolejnym poście.
Dlaczego magia sztuczek? Bo potrafią zdziałać cuda. Na przykładzie swojego psa i kilku innych zauważyłam, że zapewnienie psu odpowiedniej dawki stymulacji umysłowej, potrafi bardzo zmienić jego zachowanie, oczywiście na lepsze. O tym i o wielu innych aspektach sztuczek możecie przeczytać w tym i kolejnym poście.
Tak więc dlaczego warto zacząć ćwiczyć sztuczki?
Możecie mi wierzyć bądź nie, ale czasem wystarczy urozmaicić życie naszego pupila o coś więcej niż krótki spacer, żeby jego zachowanie uległo zmianie. Ulec zmianie może także właśnie pod wpływem sztuczek. Pies, który ma zajęcie i wyładuje swoją energie podczas codziennych ćwiczeń, nie będzie miał siły na robienie demolki w domu. Wiele problemów behawioralnych spowodowanych jest przez frustrację, która z kolei może pojawiać się pod wpływem nadmiaru energii. Jeżeli tak właśnie jest u Waszego pupila, to całkiem prawdopodobne, że jeżeli zaczniecie ćwiczyć z nim sztuczki i zapewnicie mu odpowiednią dawkę ruchu to pies będzie dużo bardziej opanowany i zdecydowanie mnie nerwowy.
Oprócz niwelowania wielu problemów wychowawczych sztuczki doskonale wzmacniają także więź właściciela z jego kudłatym przyjacielem. Z każdym kolejnym smakołykiem wręczanym naszemu pupilowi wzmacnia się jego pozytywne skojarzenie z nami. Pies na pewno chętniej przybiegnie do pana, który być może akurat będzie miał w kieszeni coś smakowitego, niż do właściciela, który usilnie będzie na niego krzyczał, próbując przywołać go do siebie.
Oprócz niwelowania wielu problemów wychowawczych sztuczki doskonale wzmacniają także więź właściciela z jego kudłatym przyjacielem. Z każdym kolejnym smakołykiem wręczanym naszemu pupilowi wzmacnia się jego pozytywne skojarzenie z nami. Pies na pewno chętniej przybiegnie do pana, który być może akurat będzie miał w kieszeni coś smakowitego, niż do właściciela, który usilnie będzie na niego krzyczał, próbując przywołać go do siebie.
Właśnie to jest podstawowa zasada, której należy się trzymać podczas nauki sztuczek, NIC NA SIŁĘ. Dla psa ma to być forma super zabawy i miło spędzonych chwil z właścicielem. Krzykiem i złością wiele nie zdziałacie, a na pewno nie tyle co cierpliwością i pogodnym nastawieniem.
Podczas treningów trzeba pamiętać, że każdy pies (tak samo jak i człowiek) jest inny i to, co "działa" u jednych niekoniecznie sprawdzi się u drugich. Zawsze najlepiej starać się zrozumieć problem z perspektywy psa i pomyśleć jak przekazać mu to, o co go prosimy w bardziej psim języku. Bo przecież dla psa nie jest naturalne turlanie się, proszenie, kłanianie i wiele, wiele innych rzeczy. Tak więc nie powinniśmy się złościć jeżeli nie chce tego zrobić, bo to akurat jest dla niego jak najbardziej naturalne. Jeżeli pies zupełnie nie ma pojęcia o co Wam chodzi, a Wy nie macie pomysłu jak mu to lepiej przekazać, to czasem warto jest odpuścić i zrobić drugie podejście za jakiś czas. Sama wielokrotnie miałam takie sytuacje, że próbowałam Lunę bardzo długo nauczyć jakiejś sztuczki, jednak nie potrafiłyśmy się zgrać, więc odpuszczałam. A gdy po jakimś czasie zaczynałam naukę po raz kolejny, pies łapał o co chodzi przy pierwszej próbie :D.
Tak więc zawsze w pierwszej kolejności kierujmy się dobrem psa, jeżeli coś mu nie wychodzi, to nie złośćcie się na niego, że tego nie rozumie, a co najwyżej na samych siebie, że nie umiecie mu tego wytłumaczyć.
Próbując nauczyć pupila czegoś nowego, trzeba mieć także na uwadze jego zdrowie. Bo nie wszystkie tricki nadają się dla każdego psa. Niektóre rasy są bardziej narażone na ryzyko wystąpienia różnych urazów, tak samo jak starsze psy są bardziej podatne na kontuzje. Więc przykładowo próba uczenia jamnika chodzenia na przednich łapach, z przyczyn czysto fizycznych raczej nie jest najlepszym pomysłem. Z pewnymi sztuczkami należy także uważać gdy nasz pies ma nadwagę, ponieważ jeżeli obciążają one psie stawy to mogą być dla niego niebezpieczne.
Tak więc zawsze w pierwszej kolejności kierujmy się dobrem psa, jeżeli coś mu nie wychodzi, to nie złośćcie się na niego, że tego nie rozumie, a co najwyżej na samych siebie, że nie umiecie mu tego wytłumaczyć.
Próbując nauczyć pupila czegoś nowego, trzeba mieć także na uwadze jego zdrowie. Bo nie wszystkie tricki nadają się dla każdego psa. Niektóre rasy są bardziej narażone na ryzyko wystąpienia różnych urazów, tak samo jak starsze psy są bardziej podatne na kontuzje. Więc przykładowo próba uczenia jamnika chodzenia na przednich łapach, z przyczyn czysto fizycznych raczej nie jest najlepszym pomysłem. Z pewnymi sztuczkami należy także uważać gdy nasz pies ma nadwagę, ponieważ jeżeli obciążają one psie stawy to mogą być dla niego niebezpieczne.
Warto jest też wziąć pod uwagę to, że pies nie zawsze ma ochotę na intensywne myślenie i ważne jest aby go do tego nie przymuszać. Dla niego zawsze ma to być świetna zabawa, coś na co czeka z niecierpliwością. Owszem możecie spróbować zachęcić pupila do zaangażowania się np. pobudzając go wcześniejszą zabawą ( u mnie zazwyczaj to działa). Jednak na pewno nie wolno trenować z psem w upalne dni. Pół godziny myślenia jest dla psa tak samo męczące jak godzina biegania. Warto mieć to wyobrażenie przed oczami, gdy na dworze jest +30 stopni. Chyba nikt nie wpadłby na pomysł rzucać w takich warunkach pupilowi piłkę przez godzinę? No właśnie, więc nad sztuczkami też trzeba się wtedy zastanowić.
Czasami należy też zwrócić uwagę na otoczenie, w którym ćwiczymy. Być może znajduje się w nim coś co stresuje Waszego pupila i to powoduje niepowodzenia.
Nowe komendy najlepiej zaczynać ćwiczyć w miejscach spokojnych, w których Wasz pupil czuje się pewnie i bezpiecznie. Dobrze, żeby nic go wtedy nie rozpraszało - szczekający pies za płotem, biegające dzieci, na pewno nie pomogą Wam podczas opanowywania nowego tricku. Owszem z bodźcami rozpraszającymi też należy ćwiczyć, jednak trzeba je wprowadzać stopniowo i tylko jeżeli pies ma opanowaną sztuczkę w tym"łatwiejszym" otoczeniu.
Kolejnym aspektem, który chciałabym poruszyć są komendy słowne. Trzeba pamiętać o tym, że psy nie rozumieją dosłownie ludzkiego języka. To, że dla nas "siad" i "usiądź" znaczy to samo, nie oznacza, że i dla psa jest jednoznaczne. Nasz pupil ucząc się nowej sztuczki kojarzy z nią brzmienie jakiegoś słowa, jeżeli raz będziecie używać siad, a innym razem usiądź to może mu to trochę namieszać, ponieważ akurat te wyrazy brzmią zupełnie inaczej. Owszem do dyspozycji mamy też gesty, których używamy równocześnie z wyrazami, więc możliwe, że jeżeli pies jest na nich bardziej skupiony, to słowa nie odegrają aż tak dużej roli. Jednak zdecydowanie lepiej ułatwiać naszemu psu życie, niż je utrudniać. Na brzmienie słów należy też zwrócić uwagę w odwrotną stronę. Jeżeli dwie komendy będą brzmiały bardzo podobnie plus do tego ich gesty też nie będą się znacząco różnić, to czynności te mogą się psu mylić. Dlatego najlepiej aby słowa i gesty różnych sztuczek nie były do siebie podobne.Jeżeli jesteśmy już przy używaniu słów, to więcej w tym wypadku nie znaczy lepiej. Jeżeli będziemy psu powtarzać w kółko komendę, milion razy na minutę to raczej nam to w niczym nie pomoże. Określone słowo wypowiadamy raz (w połączeniu z gestem) i czekamy na reakcję. Dajmy psu chwilę na przetworzenie informacji, bo nie wszystkie potrafią to zrobić w błyskawicznym tempie ;).
Czasami należy też zwrócić uwagę na otoczenie, w którym ćwiczymy. Być może znajduje się w nim coś co stresuje Waszego pupila i to powoduje niepowodzenia.
Nowe komendy najlepiej zaczynać ćwiczyć w miejscach spokojnych, w których Wasz pupil czuje się pewnie i bezpiecznie. Dobrze, żeby nic go wtedy nie rozpraszało - szczekający pies za płotem, biegające dzieci, na pewno nie pomogą Wam podczas opanowywania nowego tricku. Owszem z bodźcami rozpraszającymi też należy ćwiczyć, jednak trzeba je wprowadzać stopniowo i tylko jeżeli pies ma opanowaną sztuczkę w tym"łatwiejszym" otoczeniu.
Kolejnym aspektem, który chciałabym poruszyć są komendy słowne. Trzeba pamiętać o tym, że psy nie rozumieją dosłownie ludzkiego języka. To, że dla nas "siad" i "usiądź" znaczy to samo, nie oznacza, że i dla psa jest jednoznaczne. Nasz pupil ucząc się nowej sztuczki kojarzy z nią brzmienie jakiegoś słowa, jeżeli raz będziecie używać siad, a innym razem usiądź to może mu to trochę namieszać, ponieważ akurat te wyrazy brzmią zupełnie inaczej. Owszem do dyspozycji mamy też gesty, których używamy równocześnie z wyrazami, więc możliwe, że jeżeli pies jest na nich bardziej skupiony, to słowa nie odegrają aż tak dużej roli. Jednak zdecydowanie lepiej ułatwiać naszemu psu życie, niż je utrudniać. Na brzmienie słów należy też zwrócić uwagę w odwrotną stronę. Jeżeli dwie komendy będą brzmiały bardzo podobnie plus do tego ich gesty też nie będą się znacząco różnić, to czynności te mogą się psu mylić. Dlatego najlepiej aby słowa i gesty różnych sztuczek nie były do siebie podobne.Jeżeli jesteśmy już przy używaniu słów, to więcej w tym wypadku nie znaczy lepiej. Jeżeli będziemy psu powtarzać w kółko komendę, milion razy na minutę to raczej nam to w niczym nie pomoże. Określone słowo wypowiadamy raz (w połączeniu z gestem) i czekamy na reakcję. Dajmy psu chwilę na przetworzenie informacji, bo nie wszystkie potrafią to zrobić w błyskawicznym tempie ;).
W tym poście, to by było na tyle. Kolejną porcję sztuczkowych porad będziecie mogli znaleźć w moim następnym wpisie.
Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat psiej tresury to zapraszam do obserwowania bloga ;).
Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat psiej tresury to zapraszam do obserwowania bloga ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz